Pytanie czytelnika:
Jak wytłumaczyć niektórym osobom, że nie mówimy [jabłko], lecz [japko]? Zauważyłam, że dla wielu ludzi to pismo jest wzorcem wymowy, a nie powinno tak być, prawda?
Prawda, nie powinno. Oprócz jabłka wyrazistym przykładem w ostatnim czasie, ze względu na obchody 70-lecia wybuchu II wojny światowej, jest Westerplatte, wymawiane znacznie częściej jako [westerplatte] niż [westerplate]. Słowniki jako jedyną poprawną formę uznają tę drugą.
Wracając jednak do jabłka: starannie jest mówić [japłko], mniej starannie, potocznie – [japko], a najgorzej, hiperpoprawnie – właśnie [jabłko]. Jak to wytłumaczyć? Otóż mamy tu do czynienia z ubezdźwięcznieniem [p] pod wpływem [k], mimo że głoski nie sąsiadują bezpośrednio ze sobą (ubezdźwięcznienie wynika zapewne z tego, że w szybkiej wymowie głoski sonorne (tutaj [ł]) często zanikają – stąd też potoczna wymowa [japko]).
Ponieważ takie wytłumaczenie, przesycone terminologią językoznawczą, nie dla wszystkich może być klarowne, można posłużyć się innymi przykładami i np. spytać te osoby, czy mówiąc będę, słyszą w wymowie dwukrotnie ę; czy w krzaku słyszą rz, czy twój mówią przez w. Chodzi bowiem o to, że niewiele słów czytamy tak, jak się je pisze, a procesy fonetyczne zachodzą nawet między wyrazami – jedne słowa oddziałują na inne (proszę porównać: [ić sobje] oraz [idź do domu]).
Wymowa w języku polskim i tak dość wiernie odwzorowuje pisownię, czego nie można powiedzieć np. o angielszczyźnie. W naszym języku wiele słów wprawdzie wymawiamy nie tak, jak je piszemy, ale łatwo rozpoznać prawidłową wymowę, znając te kilka zasad fonetycznych. Bliższe zapoznanie się z nimi powinno rozwiać wątpliwości, czemu mówimy [japłko], a nie [jabłko].
Dodaj komentarz