Drugą część naszego cyklu o modzie językowej poświęcimy nie tyle konkretnemu słowu, ile jego specyficznemu użyciu: w zakresie czegoś. Sam zakres nie jest bowiem niczym złym. Mówić możemy choćby o zakresie czyjejś władzy, czyichś kompetencji bądź obowiązków czy – jak pisaliśmy przy okazji wszechobecnego realizowania – o zakresie nadużyć czasownika. Niepokojące jest natomiast ujmowanie wielu rzeczy właśnie w zakresie czegoś.
Od jakiegoś czasu nic już nie istnieje samo w sobie, lecz musi być definiowane właśnie przez zakres innej rzeczy. Weźmy kilka przykładów z brzegu:
- Pan (…) – ekonomista, specjalizuje się w zakresie rachunkowości budżetowej;
- Konkurs na najlepszą pracę magisterską w zakresie funduszy strukturalnych dla rozwoju polskich regionów;
- Roboty w zakresie nawierzchni dróg;
- Nasza wiedza i doświadczenie w tym zakresie pomogą Państwu osiągnąć zakładane cele.
Może tyle starczy. Sposobów na eliminację niechcianej frazy jest wiele. W pierwszym przykładzie słowo zakres jest zupełnie zbędne. Przyimek w wystarcza, by przekazać odbiorcy właściwy sens. Mówimy przecież, że ktoś specjalizuje się w czymś, a specjalizowanie się w zakresie czegoś nie dodaje żadnej nowej informacji, więc zakresu można się bez obaw pozbyć.
W drugim przykładzie narzuca się wręcz magiczne słowo dotyczący. Magiczne dlatego, że w wielu przypadkach można nim zastąpić różne niezręczne frazy. Inną, chyba nie gorszą możliwością byłoby tu na temat.
Często zaś można się pozbyć w sposób mechaniczny naszego zakresu: po prostu go usuwając. Tak można postąpić w dwóch ostatnich wypadkach. Zdanie czwarte jest zresztą świetnym przykładem dbałości piszącego, by przekazać odbiorcy pełnię informacji. Ta drobiazgowość gubi wielu autorów. Zapominamy bowiem niekiedy, że mnóstwo informacji przekazujemy między słowami. Język jest pełen elips – pominięć, białych plam, rzeczy niewypowiedzianych. Gdy mówimy, że Jaś wrócił do domu, dowiadujemy się nie tylko tego, że wrócił, ale i że musiał wcześniej wyjść, skoro teraz wrócił. Podobnie jest i w czwartym zdaniu. We wcześniejszej wypowiedzi, niecytowanej już tutaj, mowa była o rodzaju działalności firmy. Czy więc mówienie Nasza wiedza i doświadczenie w tym zakresie komunikuje coś więcej niż samo Nasza wiedza i doświadczenie?
Pamiętajmy zatem o elipsach. Mówi się, że między słowami tkwi drugie tyle treści, co w słowach. Gdybyśmy mieli to wszystko wypowiedzieć, mówilibyśmy dwa razy więcej. Po co więc zdzierać gardło czy obciążać niepotrzebnie dyski twarde naszych komputerów? Nie rozpychajmy języka pustymi frazami. Jedną z nich bez wątpienia jest w zakresie czegoś. Niech mądrzy i czujni korektorzy oraz redaktorzy bronią nas przed tym pustosłowiem… A najlepiej sami miejmy się na baczności!
Poprzedni artykuł z serii: „Realizować”, czyli „Moda językowa”, cz. I
Następny artykuł z serii: „Problem”, czyli „Moda językowa”, cz. III
Dodaj komentarz